Rodzice nie mogą podzielić się odpowiedzialnością za wychowanie dzieci po połowie. Jeśli jestem za coś odpowiedzialna, to całą sobą – nie na pół gwizdka. Jeśli dbam o rodzinę i dobre relacje, to angażuję się cała i wnoszę do domu prawdziwą wartość. Nie jestem tylko wykonawczynią cudzych poleceń, lecz inicjatorką i kreatorką swoich działań.
Odpowiedzialny rodzic to człowiek, który bierze odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia i potrzeby. Kiedy się zdenerwuje, to nie obwinia o to dziecka, czy partnera (“No zobacz, do jakiego stanu mnie doprowadziłeś!”), bo wie, że jego emocje należą do niego. Kiedy ma problem, to go rozwiązuje. Kiedy ma słabszy dzień, to o tym mówi – nie udaje, nie unika konfrontacji i bierze na klatę wszelkie konsekwencje swojego działania. To dojrzała osoba, która zna swoje granice i dba o nie, jednocześnie dbając o granice innych.
Wiele matek czuje się przeciążonych, tak jakby “cały dom był na ich głowach”, nawet, jeśli mają wspierającego partnera. Dlaczego? Co powoduje, że kobiety czują taki ciężar odpowiedzialności?
Wiedzą, że jeśli zapomną rano spakować ręczniczek, to dziecko w przedszkolu nie będzie miało, w co wytrzeć ręce. Że jeśli nie przypomną mężowi, to on zapomni przełożyć fotelik do drugiego auta. Albo, że jeśli nie zrobi zakupów na weekend, to może się okazać, że w niedzielę zabraknie im chleba. Czuję, że muszą pamiętać o wszystkim. I nie jest to wina leniwych mężczyzn, ani nadobowiązkowych kobiet. Taki już mamy klimat. Najpierw matki muszą nauczyć synów, jak odmawiać. Na swoim przykładzie pokazać, że o granice warto dbać.
Prawdziwą sztuką jest wprowadzenie równowagi – każdy rodzic odpowiada w stu procentach, za siebie i za rodzinę. Jak to zrobić? Na pewno nie z dnia na dzień. Potrzeba wielu rozmów, dobrych intencji i codziennej decyzji, że biorę swoje życie w swoje ręce.
Odpowiedzialność osobista to przyznanie się do błędu, który się popełniło – tak samo przed partnerem, jak i przed dzieckiem. Odpowiedzialnością jest uznanie, że tylko ja mogę odpowiadać za siebie, swoje potrzeby i emocje. Nikt inny. Zrozumienie, że jestem panią (panem) swojego losu. Nawet, jeśli w dzieciństwie nie miałam łatwo, nawet jeśli dorosłe życie daje mi w kość – jestem niezależną jednostką, która zarządza swoim życiem. Dojrzałość polega na tym, że pomimo nacisków z zewnątrz, staram się myśleć i podejmować samodzielne decyzje. Szukam rozwiązań w sobie, wsłuchuję się w swoją intuicję. Nadrabiam braki z dzieciństwa, a czasem sięgam po wsparcie.
Prawdziwą siłą, nie jest radzenie sobie ze wszystkim w pojedynkę. Prawdziwą siłą jest umiejętność proszenia o pomoc i przyznanie, że sobie z czymś nie radzę.
Bycia odpowiedzialnym uczymy się całe życie. I nawet jeśli mieliśmy trudny start, możemy tę naukę nadgonić. Ważne też, aby pamiętać, że nasze dzieci uczą się jej już teraz. Nie przeszkadzajmy im w tym i bądźmy dla nich inspiracją.
0 Comments