Wychowywano nas do posłuszeństwa…
Mieliśmy być pomocni, cisi, bezproblemowi.
Mieliśmy robić to, co do nas należy. Wpasować się w foremkę, przygotowaną przez dorosłych.
Nie było miejsca na naszą dziecięcą naturę.
Nie było pozwolenia na nasze emocje.
Nie było czasu na nasze potrzeby.
Nie było uwagi dla naszych młodzieńczych przemyśleń.
Nauczono nas, że dorosły ma rację.
Że dzieci i ryby głosu nie mają.
Że w rodzinie rządzi rodzic.
Teraz, gdy sami jesteśmy dorośli, nie umiemy uwierzyć, że w rodzinie nie musi być wygranych i przegranych. Tych, którzy zawsze muszą mieć rację i tych, którzy zawsze muszą się podporządkować.
Może być równa godność. Może być dialog. Wzajemna uważność na potrzeby. Szukanie równowagi. Może być szacunek płynący z zaufania, a nie strachu.
Życzę tego Wam i sobie. I naszym dzieciom oczywiście.


0 Comments